Naturalny smutek po stracie bliskiego czy depresja? Jak je odróżnić, żeby nie skrzywdzić pacjenta?

Richard A. Friedman – Grief, Depression, and the DSM-5 LINK: N Engl J Med 2012;366:1865

W New England Journal of Medicine opublikowano komentarz do zapowiadanej, piątej rewizji klasyfikacji chorób psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (DSM 5).

Jedną z nowości budzących największe kontrowersje jest radykalizacja postępowania wobec osób z obniżonym nastrojem związanym z odejściem bliskiej osoby. Dotychczas żal po stracie bliskiego uważano za całkowicie naturalną reakcję emocjonalną. Z badań poświęconych temu zagadnieniu wynika, że u znaczącej większości osób  objawy utrzymują się przez 2-6 miesięcy i ustępują, nie wymagając leczenia. W obrazie klinicznym dominują objawy łagodnej depresji z uczuciem smutku, płaczliwością i bezsennością. Zgodnie z klasyfikacją DSM 4, podstawą do rozpoznania dużej depresji jest dopiero przewlekanie się tych objawów, ciężkie upośledzenie ogólnej sprawności, urojenia lub myśli samobójcze.

Należy przyznać, że odróżnienie żalu po stracie od depresji może być pewnym wyzwaniem dla części klinicystów. Istotną rolę odgrywa w tym przypadku fakt, że żal po stracie bliskiego niezwykle rzadko wiąże się z objawami poznawczymi typowymi dla depresji, takimi jak niska samoocena lub poczucie braku wartości.

W świetle łagodnego przebiegu i możliwej do opanowania przez przeciętnego lekarza diagnostyce różnicowej zdziwienie i niepokój budzi punkt widzenia autorów DSM 5, którzy zalecają rozpoznawanie dużej depresji już po 2 tygodniach utrzymywania się łagodnych objawów depresyjnych u osób po stracie bliskiego. Taka radykalizacja przełoży się wprawdzie na spadek odsetka nierozpoznanych epizodów dużej depresji, ale też przyczyni się do stygmatyzacji żalu po stracie jako choroby psychicznej i do ryzyka nadużywania farmakoterapii u osób, które jej nie wymagają.

Opracowane na podstawie: NEJM / 17 maja 2012
Krzysztof Kurek

0 replies on “Naturalny smutek po stracie bliskiego czy depresja? Jak je odróżnić, żeby nie skrzywdzić pacjenta?”